Wojciech Mann w rozmowie z Donatą Subbotko (Panie Mannu, Duży Format, Gazeta Wyborcza, 3 stycznia 2015):
Donata Subbotko: Z czym musimy zdążyć w życiu?
Wojciech Mann: Właśnie to jest pytanie: z czym? Ja nie wymyślam sobie takich rzeczy, z którymi miałbym zdążyć. Chciałbym jeszcze spokojnie pożyć, bez poczucia, że muszę się spieszyć. Wiele osób wyznacza sobie zadania. Rozumiem to, ale stawianie słupków kilometrowych i zaliczanie kolejnych odległości jest w sumie śmieszne. Jestem zadowolony z sytuacji, w której teraz się znajduję. Robię to, co lubię. Nie chodzi o satysfakcję, że pływam jachtem, który sobie kupiłem, tylko o komfort życia proporcjonalny do rzeczywistych potrzeb. (podkreślenie – M. Cz.)
DS: Nie trzeba od życia za dużo chcieć?
WM: Trzeba chcieć dużo, zawsze, ale znaleźć przy tym równowagę między marzeniami a realnymi możliwościami. Mógłbym marzyć, żebym miał z metr dziewięćdziesiąt i mniej ważył, ale po co sprawiać sobie nieprzyjemność mówieniem, że z tym mi się nie udało.
DS: Musiał się pan tego nauczyć?
WM: Może miałem trochę szczęścia, chyba nikt nigdy nie zrobił mi czegoś tak bolesnego, co zostaje na zawsze.
Przytaczam ten fragment, ponieważ: 1) ufam w zapewnienie Wojciecha Manna, że jest zadowolony z życia – a mało kto jest zadowolony, więc 2) traktuję to jako wskazówkę, jak korzystać z życia – oceniać potrzeby i w odniesieniu do nich tworzyć rzeczywistość, do czego warunkiem może być 3) poczucie, że nigdy nie wyrządzono nam krzywdy, która zostaje na zawsze, co można rozumieć na parę sposobów. Ja rozumiem tak, że może być nam trudno organizować sobie satysfakcjonująco życie, jeżeli nie pożegnamy się z zadawnionymi urazami.
Całość rozmowy: http://wyborcza.pl/magazyn/1,142467,17205027,Panie_Mannu.html